Kredyt hipoteczny łączy ludzi mocniej niż małżeństwo

Udostępnij:
Oceń ten wpis!

Nie zawsze osoba z którą wiązaliśmy wspólną przyszłość okazuje się tą jedyną. Często sami, bądź wspólnie z partnerem decydujemy o rozstaniu w mniej lub bardziej burzliwej atmosferze.

Kolejnym krokiem jest podział powstałego w trakcie małżeństwa majątku wspólnego i tu często spotykamy się z największą przeszkodą – kredytem hipotecznym zaciągniętym na zamieszkiwaną dotychczas przez małżonków nieruchomość. Należy pamiętać, że sąd w ramach postępowania o podział majątku dokonuje wyłącznie podziału aktywów zgromadzonych przez małżonków – nieruchomości, samochodu, zaoszczędzonych na rachunkach bankowych środków pieniężnych itp. Sąd nie zajmuje się jednak podziałem pasywów, czyli m. in. kredytem hipotecznym.

Podsumowując, kredyt hipoteczny po orzeczeniu rozwodu i podziału majątku nie przechodzi automatycznie na jednego z byłych małżonków. Umowa kredytu zawarta z bankiem pozostaje w mocy i oboje (byli już) małżonkowie są zobowiązani do regulowania kolejnych rat kredytu. Niezależnie od tego kto posiada nieruchomość!

 

Co mogą zrobić byli małżonkowie, gdy nie chcą wspólnie spłacać kredytu hipotecznego?

 

Najprostszym rozwiązaniem jest sprzedaż,. bądź wynajem obciążonej hipoteką nieruchomości. Jednakże w sytuacji, gdy jedna ze stron chce zachować nieruchomość bądź jej sprzedaż lub wynajem nie są możliwe, dotychczasowi małżonkowie mogą skorzystać z instytucji przejęcia długu unormowanej w art. 519 Kodeksu cywilnego. Przejęcie długu wymaga jednak uzyskania zgody wierzyciela, czyli banku. Wiadomym jest jednak, że jest to niezwykle trudne, ponieważ z punktu widzenia banku lepszą sytuacją jest posiadanie dwóch dłużników, niż jednego. Co istotne, kluczowym przy wydawaniu decyzji przez bank będzie posiadanie przez małżonka przejmującego dług odpowiedniej zdolności kredytowej, umożliwiającej samodzielne spłacanie rat kredytu.

Brak zgody banku na przejęcie długu nie zamyka jednak drogi byłym małżonkom na uregulowanie tej kwestii. W takiej sytuacji mogą oni zawrzeć umowę, na mocy której jeden z małżonków zwalnia drugiego od spłaty zobowiązań względem banku i przejmuje na siebie tej obowiązek. Taka konstrukcja różni się to od przejęcia długu tym, że w sytuacji gdy z jakichkolwiek powodów raty kredytu nie zostaną zapłacone, a bank zwróci się o uiszczenie zaległych należności do małżonka zwolnionego z tego zobowiązania, to małżonek ten ma tzw. roszczenie regresowe do drugiego małżonka (zobowiązanego do opłacania rat). Wynika to z treści art. 392 Kodeksu cywilnego, który mówi, że „Jeżeli osoba trzecia zobowiązała się przez umowę z dłużnikiem zwolnić go od obowiązku świadczenia, jest ona odpowiedzialna względem dłużnika za to, że wierzyciel nie będzie od niego żądał spełnienia świadczenia”. Nie oznacza to jednak, że jeden z małżonków przestaje być kredytobiorcą, a przecież o to przede wszystkim chodzi.

 

Co w sytuacji, w której umowa kredytu jest umową tzw. kredytu frankowego?

 

Umowy tzw. kredytów frankowych cieszyły się niezwykłą popularnością w latach 2005 – 2008. Wynikało to z faktu, iż raty takich kredytów były dużo niższe niż raty klasycznych kredytów złotowych, czasami nawet o kilkaset złotych. Ponadto przez podmioty sektora bankowego była prowadzona szeroko zakrojona akcja marketingowa. Na przestrzeni kilku kolejnych lat kurs franka szwajcarskiego wzrósł jednak w stosunku do waluty polskiej ponad dwukrotnie, co spowodowało wzrost wysokości rat i przede wszystkim wzrost salda zadłużenia. W efekcie powyższego umowy te od kilku lat są przedmiotem postępowań sądowych toczących się w polskich sądach z powództwa kredytobiorców przeciwko bankom. Jedynym rozwiązaniem jakie pozostało ,,Frankowiczom” w celu ochrony ich interesów jest wystąpienie na drogę postępowania sądowego. Zagadnienia związane z tzw. kredytami frankowymi zostały szczegółowo przedstawione na stronie naszej Kancelarii w dziale Kredyty CHF w Pytaniach i Odpowiedziach.

O ile oboje małżonkowie są zgodni co do decyzji o wystąpieniu z powództwem przeciwko bankowi i chcą współdziałać w tym zakresie, to sytuacja procesowa jest jasna. Wówczas byli już małżonkowie, będący cały czas współkredytobiorcami, wspólnie pozywają bank i wspólnie działają w postępowaniu sądowym.

Sytuacja komplikuje się jednak, gdy byli małżonkowie, którzy wspólnie zawarli umowę tzw. kredytu frankowego, nie są w stanie dojść do porozumienia i tylko jedno z nich chce skierować sprawę do sądu. W przypadku wystąpienia do sądu tylko przez jednego z kredytobiorców istnieje bowiem ryzyko, że sąd odmówi stwierdzenia nieważności umowy kredytu, wskazując, że nie ma wiedzy, czy drugi kredytobiorca również wyraża na to zgodę i czy jest on świadomy konsekwencji takiego rozstrzygnięcia. Dodatkowo, sąd uznając umowę kredytu za nieważną (w uzasadnieniu, nie sentencji wyroku) może (w najgorszym wariancie) zasądzić na rzecz kredytobiorcy (powoda w sprawie) tylko połowę dochodzonych kwot, wskazując, że roszczenie o zwrot drugiej połowy przysługuje drugiemu (niewystępującemu w sprawie) kredytobiorcy.

Jedynie na marginesie należy zaznaczyć, że procesy sądowe dot. tzw. kredytów frankowych same w sobie są bardzo skomplikowane, praco i czasochłonne, więc komplikowanie sytuacji procesowej po stronie powodowej skutkuje jeszcze większe zagmatwaniem sprawy i nigdy nie jest z korzyścią dla obu kredytobiorców. Warto bowiem pamiętać, że w takich sprawach gra toczy się o duże pieniądze i o kompleksowe uregulowanie relacji z bankiem, zatem wskazane jest odłożenie wzajemnych animozji na bok i skupienie się na wspólnej walce z bankiem. Ewentualna wygrana z pewnością pomoże ostatecznie załatwić temat kredytu, który niejednokrotnie jest jedyną rzeczą łączącą byłych małżonków.

Jeżeli macie Państwo podobny problem, to zapraszamy do kontaktu z naszą Kancelarią.

 

Karolina Pilawska – adwokat

Bartosz Potrykus – prawnik (debiut autorski!)